Uzależnieni od śniegu… przyjeżdżają do nas
Tak dobrego dla narciarzy stycznia w naszym województwie nie było od dawna. Wyciągi na stokach pracują pełną parą, a wjeżdżają nimi na górę miłośnicy białego szaleństwa nie tylko z naszego województwa. Bywają nawet miejsca, gdzie tych ze świętokrzyskim rodowodem jest mniej niż narciarzy z innych regionów.
Od początku roku czynne są wyciągi we wszystkich ośmiu świętokrzyskich ośrodkach narciarskich. Warunki do jazdy są idealne – patrząc na prognozy pogody – jeszcze długo takie pozostaną. Z dobrych warunków do jazdy korzystają nie tylko mieszkańcy naszego regionu. Właściciele większości ośrodków nie mogą narzekać na brak narciarzy z ościennych województw. Przy stokach narciarskich ośrodka Sabat Krajno, w weekendy więcej jest aut z rejestracjami zaczynającymi się na W niż na T.
– Mamy tę przewagę, że jesteśmy najbliżej największego polskiego miasta – Warszawy i często to na świętokrzyskie stoki pada pierwszy wybór mieszkańców stolicy, szczególnie, jeżeli chcą rodzinnie pojeździć w weekend – bo taki jest właśnie profil naszych stoków. Blisko 60% naszych klientów przyjeżdża właśnie z województwa mazowieckiego. Mamy jednak również gości z łódzkiego, lubelskiego czy nawet małopolskiego – mówi Daniel Kozioł, zajmujący się marketingiem ośrodka Sabat Krajno.
Czy o tym, że wybór pada na świętokrzyskie stoki decyduje wyłącznie odległość?
– Nie tylko. Niektórzy nie chcą jeździć w wysokie góry, czekać w kolejkach do dużych stoków i w korkach na drodze i wolą bardziej kameralne, ale nadal bardzo dobre warunki w Świętokrzyskim. Poza tym możemy zaproponować również inne atrakcje, nie tylko w ośrodkach, ale obok nich. Nasza baza turystyczna jest coraz lepsza. Wychodzimy z założenia, że trzeba promować cały region, gdyż tylko wtedy będzie do nas przyjeżdżało więcej osób – dodaje Kozioł.
Na szusowanie po świętokrzyskich trasach decydują się co roku Miłosz i Maciej, którzy przyjeżdżają do nas z… Rzeszowa. W ich przypadku czynnik bliskości stoków oczywiście nie jest decydującym. – Można tu dotrzeć dość szybko, jest blisko do dużego miasta i nie ma tłoku, a warunki na trasach są dobre. Do tego możemy realizować inne nasze pasje w pobliżu, jak karting – mówią zgodnie.
Ale nie tylko turystami z innych województw stoją świętokrzyskie stoki. W naszym województwie nie brakuje miłośników białego szaleństwa, którzy wręcz nie mogą doczekać się otwarcia sezonu. Zaletą naszego regionu jest to, że stoki nie są skupione w jednym miejscu i mieszkańcy sporej jego części mają nie więcej niż kilkanaście kilometrów do najbliższego wyciągu. Na południowym wschodzie mamy stok Konary obok Klimontowa, na północnym wschodzie Szwajcarię Bałtowską, a na północ od Kielc stok w Tumlinie. Do tego dochodzą stoki w sercu Gór Świętokrzyskich – Krajnie czy Bodzentynie. Stolica województwa może zaoferować narciarzom i snowboardzistom trasy na Telegrafie czy Stadionie.
Stok Narciarski w Tumlinie
– Jeżeli ktoś lubi jazdę na nartach i nie potrzebuje do tego bardzo długich czy stromych stoków lub ma po prostu mało czasu, to w naszym województwie na pewno znajdzie stok odpowiedni dla siebie. Ja ze znajomymi najczęściej odwiedzam Niestachów, bo ma łagodny profil i jest blisko Kielc. Mam jednak kolegów, którzy byli już na prawie wszystkich stokach w okolicy – mówi Grzegorz.
Świętokrzyskie stoki są idealne dla rodzin i początkujących narciarzy. Niezbyt wymagające trasy, dobre połączenia, brak dużych kolejek i sprawnie działające szkółki narciarskie przy stokach sprawiają, że nasz region to idealne miejsce na start. Zauważają to ludzie spoza Świętokrzyskiego. Niedawno na jednym z naszych stoków – pod czujną opieką swojego potężnego taty – pierwsze szusy wykonywała córka znanego aktora Tomasza Oświęcimskiego, czym pochwalił się on na swoim profilu na portalu Facebook – reklama idzie w świat.
Ale jak kwestia prowadzenia takiego ośrodka wygląda z perspektywy właścicieli? Czy jest to opłacalny biznes?
– Świętokrzyskie stoki cieszą się dużą popularnością, choć pewnie nie aż tak dużą, jak chcieliby tego ich właściciele. Niewiele osób wie, jak duże koszty ponoszą oni najpierw na naśnieżanie, a potem utrzymanie stoków. O tym, czy wychodzą na swoje, w dużej mierze decyduje pogoda. Jeżeli uda się trafić w warunki, sezon jest długi, a właściciele proponują turystom i narciarzom coś więcej niż tylko jazd po stoku, to udaje się osiągnąć cele finansowe – wyjaśnia Daniel Kozioł.
“Szwajcaria Bałtowska”
Świętokrzyskie może być zatem postrzegane, jako świetne miejsce do narciarstwa rodzinnego. Z pewnością jest tak widziane przez wiele osób spoza naszego regionu. Warto byłoby, abyśmy również my, jego mieszkańcy, tak spojrzeli na nasze stoki i częściej się na nich pojawiali.