Cena chleba pójdzie w górę
Czy czeka nas gwałtowny wzrost cen pieczywa? Niektórzy przewidują, że już wkrótce będziemy musieli zapłacić nawet 10 złotych za bochenek chleba. Wszystko przez suszę, która spowodowała ogromne straty w uprawach. Dziś sytuacja jest taka, że rolnicy niechętnie sprzedają zboża, ich cena gwałtownie rośnie, a w konsekwencji zdrożeją wszystkie produkty mączne. – Jestem przerażony tym, co może spotkać konsumentów w tym pewnym niekontrolowanym przez państwo procesie i chaosie, jaki zapanował w obszarze rolnictwa i przetwórstwa rolno-spożywczego. Niestety największą ofiarą będą polscy konsumenci – mówi Piotr Żołądek, członek Zarządu Województwa Świętokrzyskiego.
W Zakładach Zbożowo-Młynarskich „PZZ” w Kielcach dziś rolnicy dostają 720-730 złotych za tonę pszenicy konsumpcyjnej dolnej jakości i 780 złotych górnej jakości. To około 100 złotych więcej niż na początku kampanii skupu tegorocznych zbóż. Podobnie jest w przypadku żyta, którego w kieleckich zakładach zbożowych skupuje się bardzo niewiele.
– Sytuacja zmienia się jak w przysłowiowym kalejdoskopie – mówi Stanisław Soboń, kierownik Działu Surowcowego „PZZ” w Kielcach. – W ciągu tygodnia cena za tonę pszenicy wzrasta nawet o 30 złotych i nie wiadomo do kiedy ta tendencja się utrzyma.
Szacuje się, że w województwie świętokrzyskim susza spowodowała około 30 – 35 procentowe straty w uprawach zbóż, ale w niektórych regionach kraju są one znacznie większe. Dlatego rolnicy, którzy mają warunki do przechowywania wstrzymują sprzedaż ziarna, czekając na wzrost cen spowodowany miedzy innymi niską podażą.
– Na razie ta podwyżka u nas nie przekracza 20 procent. Ale można spodziewać się, że ceny zbóż mogą wzrosnąć o 30 procent, a w skali kraju nawet o 50 procent –mówi Ryszard Ciźla, prezes Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
Stanisław Soboń z kieleckich zakładów młynarskich twierdzi, że wzrost cen skupu zbóż wprost przekłada się na cenę maki.
Tymczasem – jak twierdzi Ryszard Ciźla – zaledwie 15 procent ceny pieczywa stanowi koszt mąki, reszta to koszty pracy, paliwa, energii oraz podatki.
– Wynagrodzenia pracowników, którzy wszystkie prace wykonują ręcznie to największy koszt w cenie pieczywa – potwierdza Halina Dobrowolska, współwłaścicielka jednej z kieleckich piekarń. – Do tego prąd, paliwo i mąka oraz wszystkie pozostałe składniki, z których powstaje chleb – to wszystko drożeje. A więc w oczywisty sposób wpłynie na cenę chleba.
Halina Dobrowolska przewiduje, że czeka nas podwyżka od 20 do 30 procent, ponieważ producenci pieczywa nie otrzymują żadnej pomocy z zewnątrz.
– Dlatego mówienie dziś, że chleb drożeje, bo rolnicy nie chcą sprzedawać zboża jest nieprawdą. Nie mamy wpływu na podatki, ceny energii czy paliwa, ale państwo dysponuje takimi mechanizmami. W przypadku wzrostu cen mąki może obniżyć inne składniki, które kształtują cenę chleba. I w ten sposób, my konsumenci nie odczulibyśmy skutków suszy w tak drastyczny sposób – twierdzi Ryszard Ciźla.
– Sytuacja była do przewidzenia – mówi Piotr Żołądek. – Susza trwała kilka miesięcy i nikogo nie zaskoczyła. Niestety rząd nie zareagował w odpowiedni sposób i jeśli nie będzie interwencji państwa, to my wszyscy już niebawem możemy stać się ofiarami tej polityki.