Rodziny porzucają obłożnie chorych bliskich
Ponad 50 przypadków porzucenia osób starszych, obłożnie chorych można odnotować w skali roku w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach. – To zjawisko nasila się zwłaszcza przed Bożym Narodzeniem, Wielkanocą, w wakacje, czy długie weekendy. Zimą wzrasta też liczba osób bezdomnych, które nie mają gdzie udać się po zakończeniu hospitalizacji – informuje Anna Mazur-Kałuża, rzecznik prasowy lecznicy.
– Przed świętami to zjawisko jest notoryczne, że nie są odbierani ludzie starsi ze szpitala, nie wiem, czy nie pasują do stołu, czy chodzi o coś innego – podkreśla Magdalena Zawadzka, pracownik socjalny WSzZ.
Opowiada, że często jest świadkiem sytuacji, gdy nad łóżkiem ciężko chorego człowieka rodzina kłóci się o podział majątku. Pacjenci tacy, czując się niepotrzebni, niejednokrotnie umierają.
Magdalena Zawadzka wspomina też żonę, która systematycznie „przysyłała” do szpitala męża. Mężczyzna wychodził do domu, po czym wracał na oddział z powodu odwodnienia, czy odleżyn. Ponieważ powtarzało się to co kilka tygodni, sprawą zajęli się pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
Najczęściej porzucane są osoby obłożnie chore, wymagające całodobowej opieki. W sytuacji, gdy hospitalizacja jest zakończona, a pacjent nie jest odbierany do domu, szpital może obciążyć rodzinę kosztami pobytu, a także zawiadomić policję i prokuraturę.
– Zazwyczaj staramy się sprawę załatwić polubownie, rozmawiamy z rodziną, ale najczęściej musimy umieszczać starszych pacjentów w Domach Pomocy Społecznej, Zakładach Opiekuńczo-Leczniczych bądź w hospicjum, aby tam mieli zapewnioną opiekę – tłumaczy Olga Witecka, pracownik socjalny WSzZ, podkreślając jednocześnie, że znalezienie miejsca w takich placówkach jest bardzo trudne. – Dzwonimy wszędzie, prosimy, błagamy – kontynuuje Olga Witecka.
Pracownice socjalne Szpitala Zespolonego apelują do instytucji, gmin, które mogą pomóc w takich sytuacjach o wsparcie dla szpitala i konstruktywną współpracę. Bardzo ważna jest także odpowiednia postawa rodzin, które przy odrobienie dobrej woli, są w stanie zorganizować opiekę nad obłożnie chorą osobą. Porzucani pacjenci często zajmują miejsca innym, którzy pilnie potrzebują pomocy. Brak miejsc w DPS i ZOL jest dramatycznie odczuwalny w całym regionie.
Pracownice socjalne WSzZ podkreślają, że są sytuacje, gdy rodziny faktycznie nie są w stanie zająć się bliską osobą i szpital wówczas stara się im pomóc, kontaktując się z różnymi instytucjami.
W okresie jesienno-zimowym w WSzZ wzrasta liczba osób bezdomnych, których nie ma gdzie skierować po zakończeniu hospitalizacji, bo i w tym obszarze brakuje odpowiednich placówek. Zwłaszcza, że bezdomni nie mają żadnych dochodów. Szpital staje się dla nich schronieniem do momentu, aż orzeczony zostanie stopień niepełnosprawności – tak by ubogi miał dochód. Dopiero wówczas można rozpocząć szukanie dla niego miejsca pobytu, co jest długim i żmudnym procesem.